niedziela, 14 grudnia 2014

Mały szwendacz.

Poranki wciąż piękne. Można je podziwiać z okien mieszkań, o których wcześniej mogliśmy tylko marzyć. Mieszkanie w centrum wiązało się z większymi pieniędzmi.. a teraz? Mieszkasz, gdzie chcesz. Przepraszam, uciekania nie można nazwać mieszkaniem. Zajmujesz czyjeś mieszkanie i starasz się nie myśleć, czy dana osoba jeszcze żyje. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na ścianach wiszą zdjęcia. Uśmiechnięte pary. Zdjęcia ze ślubu. Zdjęcia z dziećmi. Wszystko przypomina o tym, że ktoś tu kiedyś prowadził (może) szczęśliwe życie. Gdzie jest teraz? Nie wiadomo.. 
Pozwólcie, że opowiem wam historię, która zdarzyła się nam kilka tygodni temu..

-Kamil, spójrz.
Sara wskazała ręką w niebo. W pierwszej chwili chłopak zastanawiał się o co jej chodzi, ale kilka sekund później zauważył szpicę Pałacu Kultury. 
-Nie możemy tak po prostu teraz podejść pod Pałac. Nie wiemy co tam jest i czy to czasem nie jest pułapka.
-Racja.. Jeśli dobrze pamiętam zaraz będziemy mieli domy centrum. Może spróbujmy zdobyć trochę zapasów? 
-Na przeciwko domów centrum są niskie bloki. Myślę, że będzie to dobre miejsce do obserwacji. 

Czujesz się dziwnie, kiedy zapchana i ciasna Warszawa, nagle jest taka pusta. Nocny przymrozek powoli słabł a na niebie pojawiało się piękne słońce. Jak podczas tych śnieżnych zim, kiedy jest tak pięknie.. Dlaczego człowiek wciąż poszukuje takich doznań? 

Rodzeństwo dość szybkim krokiem dotarło do bloków. Pierwszy, który wybrali był zamknięty. To dziwne, żeby w dzisiejszych czasach drzwi nadal zostały zamknięte. Coś tu nie pasowało, ale nie zwracali na to większej uwagi. Blok obok, nie posiadał drzwi w ogóle. Łatwo można było do niego wejść i nie zwrócić niczyjej uwagi. Przynajmniej taką mieli nadzieję. Blok zaledwie dwupiętrowy, więc mieszkań do sprawdzenia nie było wcale dużo. Potrzebowali mieszkania, które okna miałoby zwrócone w stronę domów towarowych. Z przezorności sprawdzali wszystkie mieszkania po kolei. Część z nich była zamknięta, ale to może tylko przez przezorność właścicieli. Wybrali jedno z czterech mieszkań na piętrze. Sara została w wybranym miejscu, żeby sprawdzić co i jak, a Kamil ruszył na piętro wyżej. 

Mieszkanie składało się z dwóch pokoi, sporej kuchni i dwóch oddzielnych łazienek. Nikt o tym nie wspomina, ale kiedy nie działa kanalizacja, to toalety są jednym wielkim zbiornikiem bakterii, a przede wszystkim ogromnie cuchną.. Dlatego wszelkie mieszkaniowe toalety nie otwiera się częściej niż raz. Wystarczy tylko sprawdzić czy nie ma tam jakiegoś szwendacza. W szafkach było trochę jedzenia, więc Sara spakowała je do swojego plecaka. Nigdy nie wiadomo kiedy będą musieli uciekać. 

Kamil ostrożnie wchodził po schodach na piętro wyżej. Wszystko wskazywało na to, że nikt tutaj dawno nie zaglądał. Blok wydawał się mega spokojny i od dawna nie zamieszkany. Dlaczego blok w centrum miasta nie był miejscem wyboru większości ocalałych? Czy to znaczy, że zostało nas tak mało? Czy szwendacze zwyciężyły? A może.. Od samego rana Kamil czuł się nieswojo. Miał wrażenie, że jakaś myśl krąży po jego głowie, której nie mógł ogarnąć. Coś wskazywało mu, że powinni wybrać inne miejsce. Wszystkie mieszkania na drugim piętrze były czyste. Udało mu się dostać na strych. Na strychu wszystko wyglądało w porządku. Wszystkie sprzęty, które właściciele wynieśli na strych schowane były w wielkich skrzyniach, które pokryte były ogromną ilością kurzu.. Teraz już nikt nie dba o porządek.. Pora wrócić do siostry. 

-Na górze wszystko w porządku. Nic ciekawego nie widziałem. Nie chciałem grzebać w szafkach, ale pewnie jak będziemy odchodzić to będzie trzeba to sprawdzić.
-Tutaj było kilka puszek, schowałam je już do naszych plecaków. 
-Obserwowałaś może okolicę? Widzę kilka sztuk szwendaczy wewnątrz sklepów. Ten jeden chyba się nawet zaplątał w ubrania. 
-To straszne, możesz za darmo mieć ubrania, które najbardziej Ci się podobają, ale to teraz nie ma sensu., I tak nikt na to nie patrzy! 
-Haha, kobietka się w Tobie odezwała. Ale małe zakupy to ciekawy pomysł. Przydałyby się nam kurtki albo kilka ubrań na nadchodzącą zimę. Nie wiem czy uda nam się przetrzymać trochę dłużej w jednym miejscu. Nie wiemy co nas czeka w Pałacu. 
-To co zakupy? 

Zostawili część swoich rzeczy w mieszkaniu i wybrali się po zakupy. Ciężko poruszać się w dzień, kiedy jest mała liczba szwendaczy. Nigdy nie wiadomo czy w pozostałych budynkach nie ma kogoś, komu nie podoba się co robisz. Prawda jest taka, że bardzo trudno jest spotkać jakąś inną grupę. Wszyscy ukrywają się przed sobą. Nigdy nie wiesz z jakimi zamiarami jest dana grupa.. 
Sara z Kamilem szybkim krokiem dotarli do domów centrum. Weszli do pierwszego sklepu, który nie był zbytnio zapchany przez zdezorientowane zombiaki. Część z nich leżała w przewróconych wieszakach i ekspozycjach sklepu. Wyglądało to okropnie. Ale nikt naprawdę nie zwraca już na to uwagi. Chwycili kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Sara zatrzymała się przy wieszakach ze spódnicami. Wiedziała, że żadna z nich nie przyda jej się teraz.. 
-Weź.. może już niedługo będziesz mogła ją założyć. 
Kamil spojrzał na nią wzrokiem pełnym miłości. Dziewczyna wahała się dłuższą chwilę. Dlatego Kamil chwycił spódnicę i włożył do swoich zdobyczy. 
-Pierwszy raz robiłam zakupy nie mierząc niczego..
-A ja nie płacąc :) 

Wrócili do swojego "wynajętego" mieszkania. Oboje bardzo zmęczeni. Do końca dnia już nic się nie wydarzyło. Nikt nie przechodził ulicą, nikt nie przejeżdżał. 

Nastał wieczór. Zastawili drzwi. Lepiej zabezpieczyć się dodatkowo od środka. Kamil położył się w pokoju obok, a Sara co kilka minut zmieniała okna, żeby była lepsza obserwacja. Ciężko obserwować ciemną ulicę, kiedy nie ma pełni. Mózg nadal chce widzieć kształty. Dlatego stara sobie coś przyłożyć do tego czego nie widzi. Tak samo było i w tym przypadku. Ale po chwili ziemia się zatrzęsła i środkiem drogi przejechał czołg. Sara zeszła z okna, nie chciała być widoczna w żaden sposób. Uklękła przy parapecie i obserwowała. 
-Kamil, szszsz obudź się.
Podczas apokalipsy przestajesz spać mocnym snem. Już kilka sekund później chłopak kucał przy swojej siostrze gotowy do ataku. Najpierw jednak obserwowali dziwną sytuację. 
-To ten sam czołg..- wyszeptała Sara 
-Patrz! 
Czołg nagle się zatrzymał. Stał tak dłuższą chwilę. Nagle właz się otworzył i wyszła z niego trzy osobowa rodzina. Mężczyzna, kobieta i małe dziecko. 
-To ich czołg? 
-Nie wydaje mi się.. 
Patrzyli dalej. Kobieta złapała dziecko na ręce i czym prędzej biegli prosto do kryjówki rodzeństwa. Kamil z Sarą mieli nadzieję, że nie zajmują ich mieszkania. W momencie kiedy rodzina wbiegła do bloku czołg odjechał w stronę Pałacu. Rodzeństwo podeszło do drzwi i słuchali nadchodzących kroków. Serce biło im ogromnie, ale odetchnęli z ulgą kiedy rodzina poszła na piętro. Zajęli mieszkanie dokładnie nad nimi. Jeszcze przez pół nocy słychać było ich kroki. Rankiem, Kamil postanowił się z nimi zapoznać, ale ku swojemu zdziwieniu nikogo nie zastał w mieszkaniu. 

8 dni później. 
-Minęło kilka dni odkąd ostatni raz widzieliśmy tą rodzinę i czołg. 
-Dziwne..
Wszystkie dni przeznaczyli na poszukiwanie jedzenia, ubrań i próbowaniu złapania sygnału od Lidii. Ostatni był ponad miesiąc temu. Nie mieli pewności, że ich znajomi wciąż żyją. Jak co wieczór rodzeństwo wzięło się za zabezpieczanie drzwi wejściowych. Już prawie kończyli, kiedy usłyszeli delikatne szuranie piętro wyżej. Spojrzeli po sobie..
-Szwendacz? -zapytała Sara
-Nie mógł wejść na górę, a ominąć nas.. Wszystko sprawdzałem. Nic tam nie było..
-Chodźmy to sprawdzić. Nie jesteśmy bezpieczni- zadecydowała Sara. 
Wzięli kilka przedmiotów, które umożliwiło by im cichsze zabicie szwendacza. Wciąż się na tym łapała. Jak można zabić coś co już nie żyje? 


Kamil szedł przodem. Schody skrzypiały niemiłosiernie.. Drzwi były przymknięte. Delikatnie je otworzył. Za chwilę podeszła do niego Sara. To co ujrzeli.. przeszło najśmielsze oczekiwania. Na łóżku leżała para, którą widzieli kilka dni temu. Oboje mięli broń w rękach. Popełnili samobójstwo.. 
-Ale.. gdzie..
Nie zdążyła skończyć.. z drugiego pokoju na czworaka wyszedł mały chłopiec. Chłopiec, który.. nigdy nie dorośnie. Chłopiec, który nie spełni swoich marzeń, nie zakocha się.. Chłopiec, który z braku pokarmu i wody zmienił się w szwendacza.. 
Kamil podszedł i wbił nóż w skroń chłopca. Sara upadła na podłogę i zaczęła okropnie płakać. Zalewała się łzami. Brat podszedł do niej. Podniósł ją i przytulił. 
-Nie mogliśmy nic innego zrobić.. 
-Ale dlaczego on nie płakał? 
-Czasem dzieci takie są..
-Dlaczego oni to zrobili.. Pomyśleli tylko o sobie.. 
-Miał ślad na plecach. Myślę, że użyli noża.. Zapomnieli tylko o tym, że dziecko też potrafi się przemienić. 
-Dla nich cała historia skończyła się dzisiaj...


******
10 lat później: 

-Dziewczynki co robicie? 
-Czytamy dziennik. Znalazłyśmy go dziś rano.
-Jaki dziennik? 
-Dwóch biologów molekularnych. Opowiada o tym jak to wszystko się zaczęło.
-I co fajna historia? 
-Tak, bardzo ciekawa. Mamo?
-Tak? 
-Czy to kiedyś się skończy? 
-Nie wiem kochanie, ale i tak jest lepiej niż było...
Kobieta podeszła do okna. Zbyt wiele się nie zmieniło. Jedyne co widziała to zniszczone budynki, bród, krew, śmierć, tym razem odgrodzone murem, który miał zapewnić im bezpieczne życie. Badania nad szczepionką wciąż trwają. Jej matka, mimo upływu lat, wciąż pracuje nad lekarstwem. Zapewniła jej bezpieczeństwo i możliwość normalnego życia. Nigdy jej tego nie zapomni.  Wszędzie gruz, zburzone budynki i mur, który odgranicza kilka domów. Tych wybranych. 

****
2016

-Dlaczego to zrobiłeś? 
-Nie byli nam potrzebni! 
-Ale to trzy osobowa rodzina..
-Lidio! Ja tu decyduje. Ty rób swoje.
Profesor Jan popatrzył na nią wzrokiem zwycięzcy, odwrócił się i odszedł do swojego gabinetu. 
Lidia wiedziała, że skazała tą rodzinę na śmierć. Ile jeszcze osób zginie przez nią? 


****
Dziękuję, że jesteście :* 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz